[HIT 24. KOLEJKI] Gambit Bjelicy

[HIT 24. KOLEJKI] Gambit Bjelicy

W hicie 24. kolejki najbardziej zaskoczył Nenad Bjelica. Trener „Kolejorza” zostawił na ławce Macieja Gajosa, Darko Jevticia i Dawida Kownackiego, a w ich miejsce w wyjściowym składzie pojawili się Marcin Robak i w pomocy para Trałka – Tetteh, a na skrzydle mecz rozpoczął Szymon Pawłowski. Tym gambitem Bjelica przyczynił się do korzystnego dla swojej drużyny przebiegu spotkania. Lechii Gdańsk na pewno nie pomogła też bezmyślność własnych graczy, którzy niepotrzebnie dali się sprowokować ostrą grą rywali i kończyli mecz w dziewiątkę.

Wyjściowa jedenastka Lecha była dość zaskakująca, jednak, jak przyznał po meczu trener Bjelica i co można było też zaobserwować w trakcie meczu, krył się za tym konkretny plan na zneutralizowanie przeciwnika. Dominujący zwykle na własnym stadionie „Kolejorz” wyszedł na niedzielne spotkanie z ostrożniejszym nastawieniem, świadom klasy i mocnych stron rywala.

Dwójka środkowych pomocników Łukasz Trałka – Abdul Aziz Tetteh po raz pierwszy na wiosnę zagrała razem, w związku z czym zmieniło się także ustawienie gospodarzy, zazwyczaj grających jednym defensywnym pomocnikiem. Miało to na celu powstrzymanie napędzającej ataki Lechii, kreatywnej pary Krasić – Wolski, oraz zapewnienie Lechowi dominacji w środku pola.

Nie chodziło tu jednak o dominację opartą o posiadanie piłki (42% – 58% w całym meczu, a dopóki Lechia grała w komplecie, ta statystyka była dla niej jeszcze korzystniejsza), ale o dominację fizyczną, polegającą na wygrywaniu pojedynków i nie pozwalaniu gościom na swobodne rozgrywanie ataku pozycyjnego w środkowej strefie. Krycie środkowych pomocników Lecha było indywidualne – zdarzało się, że wychodzili oni za swoimi rywalami nawet na ich połowę.

Tetteh i Trałka wywiązali się ze swojego zadania znakomicie, ten drugi miał także znaczący udział w akcji bramkowej. Swoją nieustępliwością i ciągłą grą na pograniczu przepisów skutecznie odebrali rywalom największe atuty. Piłkarze trenera Nowaka byli zmuszeni przenieść swoją grę na skrzydła. W bocznych sektorach Lechia też nie mogła wiele zdziałać, bo tu najwięcej zależało od starć 1 na 1. Sławomir Peszko zupełnie nie radził sobie z Tomaszem Kędziorą, a Gino van Kessel, poza jednym prostopadłym podaniem w kontrze, był praktycznie nieobecny w grze gości.

Radosław Majewski pełnił w fazie obronnej funkcję drugiego napastnika ustawiając się obok Marcina Robaka. Choć Lech oprócz pierwszych kilku minut nie angażował się w wysoki pressing, to jednak właściwe zachowanie tej wysuniętej pary było bardzo ważne, na wypadek gdyby indywidualne krycie pomocników zawiodło.

Płaskie ustawienie pozwalało na utrudnianie rozgrywania na własnej połowie i w razie potrzeby szybkie zaatakowanie przez jednego z lechitów centralnie ustawionego Borysiuka lub któregoś z bocznych obrońców rywali.

Drugim świetnym pomysłem trenera Lecha było postawienie w ataku na Marcina Robaka, za co ten odwdzięczył się bardzo dobrym spotkaniem. Asysta przy bramce Majewskiego była zwieńczeniem jego występu, a gdyby nie dobra postawa w bramce Dušana Kuciaka to i on mógłby wpisać się na listę strzelców. Robak absorbował uwagę obu środkowych obrońców nieustannie cofając się po piłkę i szukając podaniem włączającego się do akcji trzeciego zawodnika. Najczęściej był to któryś z wbiegających za plecy obrońców skrzydłowych lub ruszający w drugie tempo Majewski. W tym rozwiązaniu widać było moc analizy. Można się domyślać, że to słaba postawa Lechii w rywalizacji przeciw Krzysztofowi Piątkowi (grającego w podobnym stylu jak Robak) w ostatnim meczu z Cracovią zadecydowała o zaskakującej decyzji i pozostawieniu na ławce Dawida Kownackiego.

Akcje, gdy Robak absorbował uwagę obu środkowych obrońców, były zazwyczaj inicjowane długim zagraniem z linii obrony. Defensywni pomocnicy rzadko brali udział w budowaniu ataku pozycyjnego, bo też takie było założenie Lecha. Majewski ustawiony był wysoko, także ryzyko straty w środkowej strefie było dużo większe niż przy próbie długiego zagrania, oczywiście pod warunkiem, że było to zagranie na konkretnego zawodnika. Najczęściej adresatem tych długich podań był Robak, ustawiający się przed linią obrony rywali, by po przejęciu lub wywalczeniu piłki można było wykorzystać ruch wybiegających na wolne pole partnerów.

Lech rewelacyjnie rozpoczął rundę wiosenną – wygrał wszystkie spotkania nie tracąc przy tym bramki. Poznaniacy mogą imponować spokojem czy organizacją gry i powoli wyrastają na głównego kandydata do mistrzostwa. Postawa Lechii, zwłaszcza łatwość z jaką piłkarze dali się ponieść emocjom, jest zastanawiająca. Jeśli ambicją klubu jest walka o zwycięstwo w lidze to nie może on przegrywać w taki sposób. W spotkaniach o najwyższą stawkę jeszcze nie raz nie dwa zawodnicy będą się czuli pokrzywdzeni przez sędziego i wtedy trzeba zrobić różnicę piłkarsko, taktycznie. Klasowy i doświadczony zespół jak Lechia nie może sobie pozwolić na tak nerwową reakcję w trudnym momencie.

~Filip Nowicki

Komentarze:

Śledź EkstraStats w mediach społecznościowych: