Fascynująca historia taktyki w Premier League

Fascynująca historia taktyki w Premier League

Do księgarni w całej Polsce nakładem Wydawnictwa SQN trafiła właśnie książka Michaela Coxa „Premier League. Historia taktyki w najlepszej piłkarskiej lidze świata” (org. „The Mixer”). Ta lektura w niezwykle ciekawy sposób ukazuje, jak na przestrzeni lat zmieniał się sposób gry i myślenia o futbolu w angielskiej lidze. To świetny poradnik dla trenerów i absolutna pozycja obowiązkowa każdego fana Premier League. Przeczytajcie jej fragment!

 

Jednym z najważniejszych osiągnięć Hodgkinsona było polecenie Petera Schmeichela Aleksowi Fergusonowi, menedżerowi Manchesteru United, zanim sam Hodgkinson został trenerem Duńczyka. Schmeichel stał się wzorcem bramkarza w tamtym okresie i był ówcześnie najlepszym na swej pozycji na świecie graczem w Premier League. Robił wrażenie warunkami fizycznymi, fantastycznie zachowywał się na linii i osiągnął mistrzostwo w bronieniu dobitek – błyskawicznie zrywał się z ziemi, psując szyki rywalom. Nie zachowywał się może w podręcznikowy sposób, nie ustawiał się też tak bezbłędnie jak David Seaman, jego rywal w walce o miano najlepszego bramkarza lat 90. Cichy, powściągliwy i solidny golkiper Arsenalu był przeciwieństwem głośnego, zuchwałego oraz nieprzewidywalnego Duńczyka. Schmeichel jako pierwszy w angielskiej piłce robił „pajacyki” – w sytuacjach sam na sam wyskakiwał z szeroko rozcapierzonymi ramionami; zapożyczył tę technikę z piłki ręcznej, w którą grał jako nastolatek. „Bramkarz to nie futbolista, bramkarz to piłkarz ręczny” – stwierdził w latach 60. Malcolm Allison, niegdysiejszy menedżer Manchesteru City. Schmeichel traktował to zdanie dosłownie.

Duńczyk niezwykle zyskał na zmianie przepisów dotyczących podawania do bramkarza. Zaczął swą przygodę z Premier League, znajdując się niespodziewanie na samym szczycie – właśnie wygrał mistrzostwa Europy w 1992 roku z reprezentacją Danii, która początkowo nawet nie zakwalifikowała się na turniej i w ostatniej chwili otrzymała możliwość udziału w turnieju, gdy w Jugosławii wybuchła wojna domowa. W ostatnim wielkim turnieju rozegranym przed korektą zasad Dania zademonstrowała, dlaczego tak desperacko potrzebne są zmiany; Lars Olsen raz po raz wycofywał piłkę do Schmeichela, ten zaś ją łapał, a metodę tę stopniowo zaczęli stosować i inni Duńczycy. Druga połowa wygranego z Niemcami 2:0 finału była szczególnie irytującym pokazem gry na czas. Pięć minut przed końcem spotkania duński napastnik Flemming Povlsen odebrał podanie na środku własnej połowy, ruszył z determinacją w stronę przeciwnej bramki, ale osaczony przy linii środkowej, zatrzymał się, zreflektował, a następnie zrobił w tył zwrot i zagrał 50-metrowe podanie do Schmeichela. „Ilekroć któryś z naszych dostawał się na połowę Niemców i zauważał, że nie ma do kogo zagrać, odwracał się, podawał do mnie, a ja łapałem piłkę. Jak można wygrać mecz w taki sposób?” – wspominał później z pewnym zażenowaniem duński bramkarz.

Nowe przepisy zmusiły bramkarzy do lepszej gry nogami, a duński golkiper włożył wiele wysiłku we własny rozwój. Po przybyciu do Manchesteru latem, tuż przed wprowadzeniem nowych zasad, Schmeichel upierał się, że bramkarze powinni być bardziej zaangażowani w treningi całej drużyny. Zamiast osobnych ćwiczeń z dala od głównej grupy piłkarzy chciał uczestniczyć w zajęciach, na których zawodnicy z pola ćwiczyli podania – to istotna zmiana, zarówno pod względem taktycznym, jak i psychologicznym. Później wprawiał przeciwników w zdumienie, ruszając – niekiedy ze znakomitym skutkiem dla drużyny – przy rzutach rożnych w pole karne przeciwnika w doliczonym  czasie gry, gdy United przegrywali. Takie zachowanie bramkarzy stało się obecnie czymś zwyczajnym, ale to właśnie Schmeichel zaznajomił angielskich kibiców z tym pomysłem, po raz pierwszy prezentując swe ofensywne umiejętności w 1994 roku w Boxing Day, kiedy Czerwone Diabły przegrywały 0:1 w meczu u siebie z Blackburn Rovers. Gdy do końca pozostały trzy minuty, Duńczyk popędził w pole karne rywala, czym zdezorientował trzech zaskoczonych przeciwników, a dzięki temu Gary Pallister znalazł sobie odpowiednio dużo miejsca, by dojść do główki, po której Paul Ince wyrównał.

Schmeichel już wcześniej zdobył kilka bramek w Danii, a i potem trafił do siatki, po potężnym uderzeniu głową strzelając dla United gola pocieszenia w rozgrywanym w ramach Pucharu UEFA w 1995 roku meczu z Rotorem Wołgograd. Strzelił też gola nieuznanego gola przewrotką w spotkaniu z Wimbledonem (z pewnością został pierwszym w historii bramkarzem złapanym na ofsajdzie), a także jako pierwszy golkiper w erze Premier League zdobył bramkę, gdy rozgrywał swój jedyny sezon w barwach Aston Villi. Był prawdziwym rewolucjonistą, który przekonał innych golkiperów, że nie tylko strzegą po prostu bramki przed atakami przeciwników, ale też mogą wyprowadzać – a nawet kończyć – ataki swojej drużyny.

Schmeichel nie był jednak niezawodny, jeśli chodzi o grę nogami w miejscu będącym tradycyjnym obszarem działania bramkarza. W drugim w historii meczu Manchesteru United w Premier League, przegranym 0:3 starciu z Evertonem, wspaniały Duńczyk jako pierwszy bramkarz w epoce po zmianie przepisów zrobił błąd przy przyjęciu piłki, wskutek czego Mo Johnston mu ją odebrał i podkręconym strzałem umieścił futbolówkę w siatce. Większość błędów w swoim fachu Duńczyk popełnił z piłką przy nodze albo gdy wybiegał poza pole karne. W lutym 1994 roku zagrał wprost pod nogi Matthew Holmesa, pozwalając w ten sposób skrzydłowemu West Hamu dośrodkować do Trevora Morleya, który strzelił gola. Trzy miesiące później zrobił prezent Chrisowi Kiwomyi – gracz Ipswich otworzył wynik meczu po tym, jak Duńczyk machnął się poza szesnastką. Schmeichel został też wyrzucony z boiska w meczu z Charltonem w ćwierćfinale Pucharu Anglii, gdy zagrał ręką 15 metrów przed swoim polem karnym.

Także inni, mniej znani bramkarze, dobrze przystosowali się do nowych zasad; należał do nich Bryan Gunn z Norwich City, który miał udział w znakomitym rozgrywaniu piłki przez swój zespół. Seaman również świetnie sobie radził, po części dlatego, że był przyzwyczajony do grającej na spalonego linii obrony, z której słynął Arsenal, a George Graham zachęcał go do czyszczenia przedpola bramki. Choć jeszcze przed wprowadzeniem nowych przepisów menedżer Kanonierów ćwiczył ze swoim bramkarzem kopanie piłki słabszą nogą, co było wówczas niezwykłą rzadkością w przypadku bramkarzy, to zmiana zasad i tak sprawiła Seamanowi problemy. „Gdy wprowadzono nowy przepis, szukałeś przede wszystkim najbezpieczniejszych rozwiązań – przyznał Seaman. – Jeśli ktoś wycofywał do ciebie piłkę, po prostu kopałeś ją do przodu, upewniając się, że dobrze w nią trafiłeś. Rozwijałeś się jednak i kiedy zaczynałeś czuć się z futbolówką przy nodze nieco pewniej, starałeś się ją kontrolować […] Im częściej to robisz, tym jesteś lepszy, uczysz się, komu podać, jak znajdować zawodnika do gry”. Ponieważ bramkarze coraz częściej podawali piłkę zamiast ją wykopać, zachowywali się jak jedenasty gracz z pola, wskutek czego drużyny zaczęły rozgrywać akcje od tyłu.

Tymczasem Schmeichelowi zdarzyła się kiedyś poważna awantura z Fergusonem na temat jego wykopów. W styczniu 1994 roku Manchester United wygrywał na Anfield już 3:0, ale znalazł sposób, by wypuścić prowadzenie z rąk i ostatecznie zremisować 3:3. Ferguson, co zrozumiałe, był wściekły; co jednak zaskakujące, za cel obrał sobie Duńczyka, który ciągle posyłał piłki na środek boiska, gdzie główki wygrywał Neil Ruddock, dzięki czemu Liverpool mógł wciąż wywierać presję na przeciwniku. Schmeichel nie przyjął dobrze krytyki, a gdy Ferguson prawie rzucił w niego filiżanką herbaty, bramkarz odpowiedział gradem przekleństw. Później zadzwonił do agenta i zażądał transferu, a następnego dnia menedżer Czerwonych Diabłów wezwał Duńczyka do swojego biura i zapowiedział, że wyrzuci go z klubu. Ferguson zmienił decyzję, dopiero gdy Schmeichel przeprosił zarówno jego, jak i kolegów z drużyny, dzięki czemu Duńczyk spędził na Old Trafford pięć lat. Zakończył ten nadzwyczajny okres, unosząc Puchar Europy w 1999 roku jako kapitan zespołu.

Schmeichel jednak nigdy nie rozwiązał na dobre swych kłopotów z wybiciami; w Pucharze Anglii w 1998 roku popełnił dwa potworne błędy w rywalizacji z walczącym o utrzymanie Barnsley, i to zarówno w meczu u siebie, jak i na wyjeździe, co pozwoliło przeciwnikom wygrać w powtórzonym meczu. Biorąc pod uwagę, w jaki sposób Duńczyk odniósł sukces z reprezentacją oraz jego późniejsze problemy z wykopami, robi wrażenie fakt, że bramkarz był w stanie odsunąć na bok własne upodobania, by stwierdzić, że „zakaz łapania przez bramkarza podanej piłki to najlepsza zmiana przepisów w historii – odmieniła futbol”.

Niemniej to właśnie Schmeichel miał znaczący wkład w rozpowszechnienie myśli, że bramkarz może grać jako rozgrywający – choć raczej używając nóg niż rąk. Przed nim w angielskim futbolu nie zdarzały się w zasadzie tak niewiarygodnie długie wyrzuty, które stały się zasadniczym elementem arsenału ofensywnego Manchesteru United. W owym czasie drużyna Fergusona grała przede wszystkim z kontrataku, bazując w dużym stopniu na skrzydłowych, Ryanie Giggsie i Andrieju Kanczelskisie lub Lee Sharpie, którzy często dostawali piłki na dobieg, bo duński golkiper był w stanie cisnąć futbolówkę przez pół boiska. Schmeichel wyjaśniał: „Gdy łapię piłkę, staram się stworzyć okazję do kontrataku. Nie zawsze się to udaje, ale taka taktyka zmusza rywala, by się odwrócił i ruszył w stronę własnej bramki, co zarówno go męczy, jak i zniechęca”. Schmeichelowi udało się nawet zanotować asystę dzięki podaniu ręką. W rozegranym w lutym 1994 roku wyjazdowym spotkaniu z QPR wyrzucił futbolówkę bezpośrednio na środek boiska, gdzie przejął ją szybki Kanczelskis, który ruszył do przodu i otworzył wynik pojedynku wygranego przez Manchester 3:2. Dwa lata później, gdy Czerwone Diabły sprawiały cięgi Sunderland, wygrywając 5:0 – mecz ten lepiej zapamiętano zresztą dzięki legendarnemu lobowi Cantony, którego uderzenie wylądowało w okienku – Schmeichel wybronił słabą główkę, a następnie, znajdując się trzy metry od linii bramkowej, bezzwłocznie rzucił piłkę na połowę rywala do Ole Gunnara Solskjæra, który pozbawiony opieki obrońców ruszył do przodu i spokojnie wykończył akcję.

Dopóki w 2005 roku do Liverpoolu nie dołączył Pepe Reina, w Premier League nie widziano bramkarza tak biegłego, jeśli chodzi o tego typu natychmiastowe, dokładne długie wyrzuty, które uruchamiały kontrę. W tym czasie golkiperzy na ogół czuli się już z piłką przy nodze bardzo swobodnie, zdecydowana większość z nich dorastała przyzwyczajona do nowoczesnych przepisów. Reina, który został zdobywcą Złotych Rękawic trzy razy z rzędu, mówił: „Miałem dziesięć lat, gdy zabroniono podań do bramkarzy. Na szczęście byłem wciąż wystarczająco młody. Dla mnie stało się to w najlepszym momencie, gdy dopiero zaczynałem rozwijać umiejętności bramkarskie”. Nawet w tym okresie jednak, czyli w połowie pierwszej dekady XXI wieku, to, w jaki sposób kopał piłkę Reina, przyciągało mniejszą uwagę niż jego wyrzuty, co pokazywało, w jakim stopniu Schmeichel stał się wzorcem bramkarza z Premier League. „Długie wyrzuty Schmeichela były tak silne, a do tego umożliwiały partnerom z drużyny stwarzanie zagrożenia na drugim krańcu boiska […] Wyprzedzał swoje czasy” – powiedział weteran Serie A Samir Handanović. Nigeryjczyk Vincent Enyeama podsumował przemyślenia całego pokolenia bramkarzy: „Nawet jeśli Edwin van der Sar był dla mnie wzorem, to właśnie Schmeichel wprowadził nowy styl bronienia”. Duńczyk był pierwszym graczem z Premier League, który zainspirował cały świat.

 

Tytuł: Premier League. Historia taktyki w najlepszej piłkarskiej lidze świata)

Autor: Michael Cox

Tytuł oryginalny: The Mixer: The Story of Premier League Tactics, from Route One to False Nines

Tłumaczenie: Krzysztof Cieślik, Grzegorz Krzymianowski

Liczba stron (środek + wkładki zdjęciowe): 496

Format: 140 x 205

Data premiery: 22 sierpnia 2018 r.

Cena okładkowa: 39,99 zł

Komentarze:

Śledź EkstraStats w mediach społecznościowych: