Najefektywniejszy zawodnik rundy: Orlando Sa

Najefektywniejszy zawodnik rundy: Orlando Sa

Orlando Sa w rundzie jesiennej sezonu 2014/2015 T-Mobile Ekstraklasy rozegrał 12 spotkań ligowych, zdobywając 9 bramek i zaliczając 1 asystę. Strzelał średnio co 84 minuty, stając się najefektywniejszym piłkarzem Ekstraklasy. Wzięliśmy pod lupę wszystkie ligowe występy portugalskiego snajpera analizując jego mocne, a także słabe strony.

Do bezsprzecznych atutów „Osy” należała skuteczność. Drugie miejsce we wspomnianej klasyfikacji zajął jego kolega z drużyny, a zarazem konkurent do gry w ataku Miroslav Radovic. Sa w każdym spotkaniu stwarzał zagrożenie pod bramką przeciwnika, imponował siłą, a także mocnym strzałem. ‘Rozbijał’ obrońców rywala, górował w pojedynkach powietrznych, a przede wszystkim nie odpuszczał. Mimo ciągłego balansowania pomiędzy ławką rezerwowych, a podstawową ‘jedenastką’ w każdym spotkaniu udowadniał swoją wartość.

Skala popularności, a przede wszystkim liczba głosów wychwalających „Sa” świadczyła nie tylko o jego wysokich umiejętnościach, ale także o …swoistej tęsknocie stołecznych kibiców za typowym snajperem.
Na oficjalnej stronie internetowej warszawskiego klubu został wybrany najlepszym piłkarzem rundy (wyprzedzając m. in. Ondreja Dudę), a pod każdym wpisem dotyczącym wyjściowej jedenastki, relacjach z trenerem Bergiem, czy jakimkolwiek innym postem można znaleźć dziesiątki komentarzy doceniających grę Portugalczyka.

Szybko zaskarbił sobie sympatię warszawskich fanów, którzy podczas spotkania z Cracovią, na tzw. „Żylecie” zaintonowali taką o to przyśpiewkę:

 
Stolica zawsze kochała niepokornych, ale przede wszystkim skutecznych piłkarzy. Od Wojtka Kowalczyka, przez Stanko Svitlicę, Danijela Ljuboję aż po wspomnianego Sa. Wszyscy byli lub są ulubieńcami  warszawskich kibiców.

źródło: Facebook legionisci.com

W jakim zatem stopniu mowa o sympatii do charakteru i ‘stylu bycia’ portugalskiego snajpera, a w jakim o jego faktycznych umiejętnościach? Czy Orlando Sa rzeczywiście zasłużył aż na takie wyróżnienie?

W  12 występach w T-Mobile Ekstraklasie zaliczył  65 strat (5 na własnej połowie i aż 60 na połowie przeciwnika), 16 nieudanych dryblingów i tylko raz odzyskał piłkę. W pierwszych spotkaniach rundy zdecydowanie ‘kulała’ jego współpraca w linii ofensywnej. Grał zbyt indywidualnie, nie dostrzegając lepiej ustawionych partnerów (np. w Krakowie z Wisłą, nie podając w kontrze do Koseckiego).

Często spowalniał akcję drużyny, nie zważając na pretensje kolegów. Po zdobywanych przez Legię bramkach nie cieszył się razem z całą drużyną, widać było, że dużo większą sympatią darzą go zawodnicy posługujący się językiem portugalskim. Po meczu w Zabrzu (gdzie po raz kolejny wszedł tylko z ławki rezerwowych) i wymownej ‘cieszynce’ w stronę Henninga Berga w szatni mistrzów Polski doszło do spięcia z trenerem „Wojskowych”.

Sa musiał zaakceptować jasny przekaz ze strony norweskiego szkoleniowca. Nikt nie jest ważniejszy od druzyny i nikt nie może w taki sposób wyrażać swojego niezadowolenia. Nie pozostało mu nic innego jak sumienna i systematyczna praca na treningach, a także kontynuowanie swoich strzeleckich osiągnięć.

Niewątpliwie Legia Warszawa wreszcie znalazła dobrego napastnika. Dobrego, a dodatkowo chorobliwie ambitnego. Chęć powrotu do reprezentacji Portugalii, zdobywania bramek, a przede wszystkim występu  w każdym spotkaniu w pełnym wymiarze czasowym sprawiły, że sztab szkoleniowy ma kłopot bogactwa. Kłopot, którym trzeba właściwie zarządzać.

Wiele w tej sytuacji zależy od Henninga Berga. Bycie dobrym trenerem to także umiejętność odpowiedniego zarządzania ludźmi, znalezienia równowagi pomiędzy skutecznym Orlando, najlepszym piłkarzem drużyny Miroslavem Radoviciem, a utalentowanym i niesamowicie kreatywnym Ondrejem Dudą. A może przyjdzie czas na regularną grę wszystkich trzech zawodników? Jedno jest pewne. ”OSa” nie może przestać ‘żądlić’.

Orlando Sa po rundzie jesiennej

~Jakub Młynarski
fot. Marcin Łagowski
grafika Tomasz Zabłotny

Komentarze:

Śledź EkstraStats w mediach społecznościowych: