[HIT 20.KOLEJKI] Nieciecza udanie kończy rok
W ostatniej kolejce rundy jesiennej Bruk-Bet Termalica Nieciecza podejmowała u siebie Pogoń Szczecin. Gospodarze pewnym zwycięstwem 2:0 przerwali niekorzystną passę czterech meczów bez zwycięstwa na własnym boisku. Pogoń osłabiona brakiem Rafała Murawskiego nie była w stanie skruszyć solidnej defensywy Niecieczy, której skuteczność pozwoliła na zdobycie trzech punktów.
Pogoń, z dwójką Akahoshi – Matras przed obrońcami, nie miała możliwości bezproblemowego przedostania się atakiem pozycyjnym w tercję Bruk-Betu. Gospodarze ustawieni bardzo kompaktowo, z góra jednym piłkarzem na połowie rywali w fazie obrony, skutecznie odcinali linie podań „Portowców”.
Pod nieobecność Rafała Murawskiego ciężar rozgrywania w środkowej strefie spoczywał na barkach Takafumiego Akahoshiego. Japończyk był waleczny, ale często skutkowało to wikłaniem w niepotrzebne pojedynki (5 fauli „Aki”, 3 na nim). Jego decyzyjność na piłce pozostawiała wiele do życzenia przez co grze „Portowców” brakowało niezbędnego przyspieszenia. Akahoshi starał się być obecny, cofał się po piłkę do obrońców lub pojawiał się na skrzydle w miejscu zwolnionym przez bocznego obrońcę, jednak nie wynikało z tego nic konkretnego.
Przy wyprowadzeniu ataku pozycyjnego, w środkowej strefie powinien pojawić się grający na pozycji ofensywnego pomocnika Kamil Drygas lub zejść któryś ze skrzydłowych. Tymczasem obaj skrajni zawodnicy byli przyklejeni do linii bocznej i chociaż pomocnicy czasem zawężali grę, to ustawienie rywali nie umożliwiało płynnej gry i kierowania piłki w te sektory. Pogoni trudno było stworzyć przewagę na małym polu gry – potrzebną do ruszenia z miejsca trzymających formację gospodarzy. Drygas dublował pozycję zbiegającego w półstrefy Adama Frączczaka, w związku z czym Pogoń nie miała ani dodatkowego zawodnika do rozegrania w środku, ani typowego środkowego napastnika. Ten pomysł trenera Moskala nie był jednak taki zły, bo sam Drygas dzięki temu trzykrotnie doszedł do sytuacji strzeleckiej w polu karnym, właśnie po wbiegnięciu w miejsce zostawione przez napastnika. Nie były to łatwe sytuacje, ale zawodnik z lepszym wykończeniem lub pewniej grający głową mógł się w nich pokusić o bramkę.
Inna rzecz, że wąsko i głęboko ustawiona drużyna trenera Michniewicza nie umożliwia zagrań za plecy obrońców lub szukania przestrzeni między nimi, dlatego ruch formacji ofensywnej jest jak najbardziej wskazany. Aby jednak był w pełni efektywny i prowokował defensywę do błędów – musi mu towarzyszyć także dobry ruch piłki. Bez tego trudno o wypracowanie akcji bramkowej przeciwko dobrze broniącej się na własnej połowie drużynie. Ze schematu obrońca – środkowy pomocnik – obrońca – długa piłka lub strata ciężko o wypracowanie czegokolwiek.
Co najwyżej można liczyć na jakieś przypadkowe odbicie, zagapienie się rywala, a chyba nie o to chodzi w grze przeciwko drużynie trenera Michniewicza. Dwie najgroźniejsze okazje Pogoń stworzyła w drugiej połowie. Pierwszą w 68. minucie po kombinacji tuż przed szesnastką, a drugą w 86. minucie kiedy po strzale z daleka Fojuta w polu karnym odnalazł się Drygas. W obu tych sytuacjach kontynuację akcji gości umożliwiła zła interwencja obrońcy, ale były to przypadki jednostkowe dobrze grającej defensywy gospodarzy (5 zablokowanych strzałów i tylko 3 rzuty rożne Pogoni przy 15 uderzeniach).
W ataku drużyna z Niecieczy grała swoją piłkę, czyli niepodejmowanie zbędnego ryzyka. Bruk-Bet angażował w ofensywę niewielką liczbę graczy, stawiając na szybkość i zaskoczenie. Podstawowym założeniem trenera Michniewicza jest jak najszybciej i jak najmniejszym nakładem sił wyprowadzić groźny atak. Jeśli dwa-trzy podania nie przyniosą zagrożenia – trudno, można spróbować w następnej akcji. Trzeba przyznać, że w połączeniu z bardzo uważną grą w obronie może tworzyć to zabójczą kombinację. Nie znaczy to, że Nieciecza zupełnie stroniła od ataku pozycyjnego lub momentów wyższego pressingu. Zawsze jednak takie wyjście wyżej musiało być uzasadnione sytuacją na boisku, na przykład odizolowanie obrońców gości z piłką we własnym polu karnym.
W tym charakterystycznym dla Bruk-Betu stylu padła pierwsza bramka w tym spotkaniu. Gospodarze w stu procentach wykorzystali błąd Pogoni przy wyprowadzeniu piłki z własnej połowy. Strata w najgorszym momencie, czyli przy przejściu z linii obrony do pomocy, spowodowała, że szeroko ustawieni do rozegrania goście nie mieli czasu zamknąć przestrzeni między sobą. Dwa bezpośrednie zagrania wyprowadziły wbiegającego między bocznego a środkowego obrońcę Patrika Mišáka w pole karne, gdzie Słowak pewnie zmieścił piłkę obok Jakuba Słowika.
Jarosław Fojut wprawdzie widział ten ruch, ale wydaje się, że jednak lepiej zachowałby się idąc do końca za Samuelem Štefánikiem, bo to być może uniemożliwiłoby mu dokładne podanie. Tak Fojut ani nie zablokował zagrania, ani nie zdążył wrócić za Mišákiem. Stoper Pogoni zresztą nie będzie mógł zaliczyć do udanych całego piątkowego meczu. To jego w pierwszej połowie ograł Dávid Guba (tu mógł być nawet rzut karny) i to „na nim” Štefánik strzelił gola na 2:0.
Głębsze ustawienie na własnej połowie działa na korzyść preferowanego przez Bruk-Betu stylu gry. Atakujący Niecieczy mają więcej miejsc,a żeby się rozpędzić i wykorzystać bezpośrednie podania z głębi pola lub nawet od własnych obrońców. Trzeba przy tym zauważyć, że w przeciwieństwie do ataku pozycyjnego nie ma tu konkretnego przypisania do pozycji, a głównym zadaniem graczy trenera Michniewicza w ataku jest zagranie dobrej piłki do przodu lub wybiegnięcie na wolne pole. Tercet Štefánik – Mišák – Guba wymieniał się pozycjami, co kilka akcji kto inny zajmował miejsce na środku ataku, lewym i prawym skrzydle, z zachowaniem odrębności tych trzech pozycji. Zadaniem Termaliki w fazie przejścia było znalezienie któregoś z trzech atakujących w dobrej pozycji lub agresywnym ruchu i dostarczenie mu piłki. Często środkowy napastnik wybiegał ze swojej pozycji, aby pomóc podłączającemu się do akcji skrzydłowemu.
Pogoń przeważała we wszystkich statystykach (62% posiadania piłki, 4-3 w celnych strzałach), ale co z tego, skoro toczyła grę z dala od bramki gospodarzy. Nieciecza przez większość spotkania nie pozwalała gościom na przedostanie się we własną tercję i bezbłędnie wykorzystała dwie ze swoich trzech bramowych szans.
~Filip Nowicki