Nastoliga
Gdyby zapytać przeciętnego kibica śledzącego mecze Ekstraklasy, która grupa wiekowa wśród piłkarzy jest najbardziej skuteczna ofensywnie, moglibyśmy spodziewać się różnych odpowiedzi. Jednak można śmiało przyjąć za pewnik, że nie byłoby kozaka, który podałby bez głębszej analizy i zastanowienia prawidłową odpowiedź. Otóż… Proszę Państwa… Nastolatki!
Tak, tak – to prawda i nie należy chyba mówić, że „niestety prawda”. Któż by przypuszczał, że w lidze, na której poziom ciągle każdy narzeka najlepiej w ataku spisują się goście, którzy ledwo co zaznajomili się z zarostem na twarzy? Gdzie tu miejsce na legendarny cytat: „błąd leży w szkoleniu młodzieży”? I wreszcie: „Jak to, nastolatki najlepsze w lidze, gdzie, pokażcie? Bo ja znam może dwóch, trzech co grają regularnie.”
W badaniu, które wykonał zespół Ekstrastats te wszystkie odpowiedzi się zawierają i są bardzo przyjemnie zaskakujące.
Zamierzenie naszego testu było proste: wyłonić najskuteczniejszą w ofensywie grupę wiekową. Graczy podzieliliśmy na pięć grup – nastolatków, 20-23 lata, 24-27, 28-32 i powyżej 32. Pod uwagę braliśmy dokładną datę urodzenia i wiek, w jakim dany piłkarz był na finiszu sezonu 2013/2014. Współczynnik danej grupy był natomiast obliczany w następujący sposób: ilość minut spędzonych na boisku dzieliliśmy przez klasyfikację kanadyjską (asysty + bramki punktowane po równo). I tak np. gracz X spędził na boisku 1000 minut, strzelił 3 gole i miał 2 asysty. 1000:5 =200, czyli jego współczynnik to 200. Inny spędził na boisku 300 minut i miał w tym czasie 2 gole i 1 asystę, czyli 300:3 = 100. Im mniejszy współczynnik, tym wynik świadczący o większej produktywności piłkarza w czasie jego minut na boisku. Banalnie łatwe. Sumę tych wszystkich współczynników dzieliliśmy przez ilość piłkarzy, co dawało nam ostateczny współczynnik całej grupy. W suchych liczbach wygląda to tak: 457…566…535…616…701. I ta najmniejsza z liczb jest – nie do wiary – wynikiem piłkarzy poniżej 20 roku życia!
Od razu szczerze trzeba przyznać, że strzelających gole i asystujących nastolatków w minionym sezonie na naszych boiskach obejrzeliśmy zaledwie szesnastu. Dodajmy, że tylko sześcioro spośród nich rozegrało powyżej tysiąca minut. Dopieprzmy do smaku – czworo z tej szóstki zamyka zestawienie najbardziej wartościowych „małolatów”. Ale jakie to ma znaczenie, skoro czas, jaki cała ta grupa wiekowa spędzała na boiskach Ekstraklasy, jest czasem najbardziej wartościowym? I to nie tylko pod względem naszych analiz i wyliczeń, ale przede wszystkim faktu, że oto młodzi gniewni wnoszą do naszej pogrążonej w marazmie piłki wartość dodaną. Biją na głowę starych wyjadaczy z grupy 28-32, masakrują emerytów powyżej 32 roku życia, wyraźnie odstają swoim wynikiem od starszych i bardziej doświadczonych grup.
Ktoś powie, że to uogólnienie. Trudno się nie zgodzić, gdyż obserwowaliśmy każdego, kto chociaż na minutę wstał z ławki przez ostatnie 12 miesięcy i miał przynajmniej jedną asystę bądź gola. Druga sprawa, że nie zważano na pozycję boiskową zawodnika – piłkarze każdej formacji byli oceniani według tych samych, ofensywnych kryteriów. Nikt jednak nie powinien mówić, że wyniki tej analizy można zlekceważyć.
Super wypadła Lechia Gdańsk mając aż dwóch graczy nastoletnich, którzy ciągnęli ten gdański wózek, a nie tylko byli do niego miłym dodatkiem. Przemysław Frankowski – 1808 minut na boisku, 2 gole i 4 asysty, Paweł Dawidowicz 2860 minut, gol i asysta. Ten ostatni był wręcz ostoją Lechii- gdyby obliczyć czas spędzony na boisku, to zagrał łącznie prawie 32 mecze w pełnym wymiarze.
Piłkarze Podbeskidzia wprowadzili do tego zestawienia dwóch piłkarzy. Sebastian Bartlewski i Łukasz Żegleń wystąpili w krótszym wymiarze godzin, ale warto to odnotować, bo w krótkim czasie łącznie 700 minut swojej obecności na boisku ta para zapewniła Bielszczanom w sumie 3 asysty i gola.
Osobne gratulacje dla Adama Dźwigały z Jagiellonii, który na skompletowanie czterech goli i trzech asyst potrzebował 1335 minut. Bank rozbił jednak Dawid Kownacki z Lecha Poznań. Gdyby złączyć jego minuty na boisku w całość, to wyjdzie niecałe trzy i pół meczu. Tyle mu wystarczyło by ustrzelić dwa gole i cztery asysty. Niesamowita średnia!
Lech Poznań generalnie jako jedyna drużyna odnotowuje trzech nastoletnich piłkarzy, którzy strzelali i asystowali w sezonie 2013-14. Oprócz Kownackiego byli to także Tomasz Kędziora i Karol Linetty.
Niewymienione powyżej kluby w naszym zestawieniu nie zaistniały w sposób znaczny, albo mając tylko jednego punktującego nastolatka, albo dwóch, których wyniki nie powalają na kolana. Jest też grupa aż ośmiu zespołów, które w ogóle nie mają nastoletniego gracza gwarantującego jakość pod bramką rywala. Cracovia, Korona, Górnik, Piast, Ruch, Śląsk, Wisła i Zawisza – żaden z tych klubów nie wystawił nastolatka, który zaliczyłby chociaż jedną bramkę lub asystę. O ile obecność niektórych w tym szeregu nie dziwi, o tyle Wisła Kraków czy Śląsk Wrocław w obecnej sytuacji organizacyjnej powinny jak najbardziej stawiać na młodzież i czerpać z dobrych jej występów chociaż nadzieję na lepsze jutro. Mowa przecież o klubach, które w ciągu ostatnich pięciu lat zdobywały Mistrzostwo Polski.
Stosunek spędzonych na boisku minut do produktywności jest w przypadku piłkarzy-nastolatków najbardziej wartościowy ze wszystkich grup wiekowych. I to każe się zastanowić – czy przypadkiem piłkarze Ci nie są zbyt mało doceniani. Zazwyczaj trenerzy boją się stawiać na młodych. Gdy już jednak dostaną szansę, to jest okazja do tego, by uczynić młokosa pewnym punktem drużyny, tak jak stało się to z Dawidowiczem i Linettym.
Liczymy, że nasza analiza, choć subiektywna, bo nie uwzględniająca graczy, którzy nie punktowali wcale, stanie się zielonym światłem dla młodzieży pukającej do drzwi pierwszych zespołów w danych klubach. Gorąco zachęcamy trenerów – przejrzyjcie jej wyniki i weźcie pod uwagę, czy wprowadzanie młodych, choćby w końcówkach spotkań, nie da waszym drużynom jakości i wymiernych skutków w postaci bramek i ligowych punktów. Niektórzy udowodnili po kilku pierwszych szansach, że warto na nich stawiać.
~Jacek Gramza, Radosław Radzewicz