[HIT 22. KOLEJKI] Lider wywiózł tylko punkt z Niecieczy

[HIT 22. KOLEJKI] Lider wywiózł tylko punkt z Niecieczy

Lechia stanęła w piątek w Niecieczy przed bardzo trudnym zadaniem. Wobec własnych braków kadrowych (Krasić, Borysiuk) i spodziewanej defensywnej taktyki rywala, trener Piotr Nowak miał kilka problemów do rozwiązania. Niektóre decyzje podjęte już w trakcie spotkania pozwoliły gościom w pewnym momencie realnie myśleć o wywiezieniu trzech punktów z trudnego terenu. Ostatecznie żadna ze stron nie powinna czuć się nadmiernie pokrzywdzona remisem 1:1.

Pierwsza połowa przebiegała zgodnie z oczekiwaniami. Gospodarze nie kwapili się w niej do przesadnego atakowania, starając się zaskoczyć grającą w ataku pozycyjnym Lechię. Właśnie w takiej grze Czesław Michniewicz i jego drużyna czują się najlepiej. Plan realizowany był skutecznie, bo poza strzałami Lukáša Haraslína głową i Rafała Wolskiego z dystansu, Lechia nie dochodziła do klarownych sytuacji. Gdyby arbiter prawidłowo zinterpretował faul Jakuba Wawrzyniaka, to Bruk-Bet tuż przed przerwą powinien nawet otrzymać rzut karny.

W drużynie Lechii, pod nieobecność Miloša Krasicia, ciężar gry wziął na siebie Rafał Wolski. Pomocnik gości nie miał problemów z utrzymywaniem się przy piłce czy wywalczaniem rzutów wolnych w zagęszczonej środkowej strefie boiska. Często też pojawiał się w półstrefach, by swoją ruchliwością i zmysłem do gry kombinacyjnej stworzyć przewagę na którejś ze stron. Co jednak ważniejsze, Wolski znakomicie przyspieszał grę prostopadłymi zagraniami między linie lub na wolne pole, co pozwalało akcjom Lechii nabierać tempa i realnie zdobywać teren, a nie tylko spychać sztywne formacje Bruk-Betu w kierunku własnej bramki. Dzięki temu liczba graczy rywala przed linią piłki malała przy pojedynczym zagraniu i dynamiczni skrzydłowi mogli próbować akcji 1 na 1.

Póki jednak samo posiadanie piłki nie przyniosło oczekiwanych rezultatów w postaci bramki czy nawet konkretnych okazji, trener Nowak zdecydował się na zmianę podejścia, ustawiając drużynę trójką obrońców. Ten manewr jednym ruchem zniwelował dwie bolączki Lechii w tym meczu – pozwolił otworzyć przestrzeń za obrońcami Bruk-Betu, a zamknął tę powstającą na własnej połowie. Drużyna Czesława Michniewicza to jeden z lepszych ligowych zespołów w szybkim przejściu z defensywy do ofensywy, dlatego istniało ryzyko, że któreś z podań za linię obrony przyniesie wreszcie gola dla gospodarzy. Zresztą Dušan Kuciak był kilkukrotnie zmuszony do interwencji poza polem karnym – właśnie w reakcji na takie zagrania. Lechia w drugiej połowie zupełnie oddała inicjatywę gospodarzom, licząc na błędy w niecodziennej dla nich roli.

Efektem tej zmiany nastawienia była akcja bramkowa Lechii. Świetne podanie na wolne pole Wolskiego (bez przyjęcia z własnej połowy) wykorzystał Sławomir Peszko, przy niefrasobliwym udziale obrońców i bramkarza gospodarzy.

W poczynaniach drużyny z Niecieczy zabrakło kreatywności potrzebnej do zaskoczenia w drugiej połowie głębiej ustawionego przeciwnika. Przyzwyczajeni do szybkiej gry wertykalnej na wolnej przestrzeni piłkarze Bruk-Betu mieli problem z wykorzystaniem ataku pozycyjnego do jakiego zapraszała ich Lechia. O ile z przebiegu spotkania wynik można uznać za sprawiedliwy, o tyle więcej by wygrać zrobili goście, którzy wychodząc ze swojej strefy komfortu potrafili po indywidualnym błysku strzelić gola.

~Filip Nowicki

Komentarze:

Śledź EkstraStats w mediach społecznościowych: